Czy faktycznie powinniśmy traktować te komentarze jako przestrogę?
Może te zdjęcia, które wydają się niewinne, jednak niosą realne ryzyko?
Może nie powinniśmy tego pokazywać? A może przeciwnie - ukrywanie wszystkiego to przesada?
Czy publikować zdjęcia dzieci?
Czy milczeć w imię ich przyszłej prywatności?
Czy… cokolwiek, co zrobimy, będzie „właściwe”?
To są pytania, które nie mają jednej odpowiedzi. I właśnie dlatego:
Porozmawiajmy o tym. Tak po prostu. Szczerze. Bez oceniania. Bez zero-jedynkowego podejścia.
Szczerze? Moim zdaniem powinien istnieć pewien społeczny (a może i medialny?) zakaz mówienia negatywnie o kobietach w ciąży. Noszą nowe życie. To wystarczający powód, żeby zostawić je w spokoju. Jeśli kobieta nie pije, nie pali, dba o swoje zdrowie, odżywia się rozsądnie to naprawdę, dajmy jej żyć bez dodatkowego stresu.
@westyraephoto Telling my husband I was pregnant was easily the best top ten moments of my life. #2022mommas #2022baby ♬ Turning Page (Instrumental) - Sleeping At Last
I co równie ważne: te filmiki często pokazują nie tylko moment samego porodu, ale też to, co przychodzi później: pierwsze chwile z dzieckiem, kontakt skóra do skóry, emocje, które nie zawsze są proste. Zdarza się, że pojawia się niepewność, strach, przytłoczenie.
"A co jak nie uda Ci się donosić ciąży?"
A to jak się powiadomi swoich bliskich czy obserwatorów w mediach społecznościowych o tym, że spodziewamy się dziecka. to jednocześnie stawiamy się w jakiejś większej opcji ryzyka? Możliwość poronienia jest taka sama bez względu na to, czy podzielimy się wieścią o ciąży czy nie. Z tą różnicą, że w momencie kiedy tej ciąży nie uda nam się donosić, zapewne będziemy musieli powiadomić innych, że tak się stało i to może być czymś, co przysporzy nam dodatkowego bólu.
Zastanawiałaś/eś się kiedyś?
Każdy z nas dzieli się w sieci tym, co uważa za słuszne i ma ku temu różne motywacje:
-
żeby się pochwalić,
-
zainspirować kogoś,
-
edukować,
-
pokazać swoje hobby, talent, zajawkę,
-
zarobić,
-
zbudować społeczność,
-
poplotkować, porozkminiać
-
rozpocząć wartościową albo bardziej przyziemną dyskusję.
Więc publikowanie treści o ciąży czy dziecku nie odbiega aż tak bardzo od wrzucania stories z wakacji. Owszem, publikowanie wizerunku dziecka wiąże się z większymi konsekwencjami, ale nadal wiele osób po prostu dzieli się tym, co w danym momencie przeżywa.
Zacznę od tego, że publikowanie zdjęć dziecka w Internecie może pozwalać rodzicom dzielić się radością z jego rozwoju z rodziną, przyjaciółmi i innymi obserwatorami.
Może też mieć wartość edukacyjną dla innych rodziców, którzy czerpią inspirację z doświadczeń innych.
Sama nie mam dzieci, ale lubię oglądać takie treści. To dla mnie ciekawe, odkrywcze, momentami bardzo poruszające. Wiele z tych vlogów/wpisów ma też wartość psychologiczną i informacyjną.
ALE! Warto pamiętać, że można mówić o ciąży i wychowaniu dzieci bez publikowania ich twarzy. Treści edukacyjne nie muszą być ilustrowane zdjęciem dziecka i nad tym też warto się pochylić, bo może właśnie w tym wszystkim chodzi o szacunek. Do dziecka dziś i do dorosłego, którym kiedyś będzie.
O wszystkim decydują rodzice
Zacznę od tego, że przynajmniej we wczesnych etapach rozwoju dziecka, to rodzice podejmują szereg decyzji dotyczących swoich dzieci, w tym np:
- Dieta: rodzice decydują o tym, co dziecko powinno jeść i jakiego rodzaju posiłki powinny być dostarczane dziecku.
- Edukacja: rodzice decydują o tym, w jakiej szkole dziecko będzie się uczyć i jakiego rodzaju edukację będzie ono otrzymywać.
- Zdrowie: rodzice decydują o tym, jakie leczenie i opiekę medyczną dziecko będzie otrzymywać.
- Rozrywka: rodzice decydują o tym, jakie zajęcia i zabawy dziecko będzie uprawiać poza szkołą.
- Rodzaj wychowania: Rodzice decydują jakiego rodzaju wychowanie będą przekazywać swoim dzieciom.
- Bezpieczeństwo: rodzice decydują o tym, jakie środki bezpieczeństwa będą zastosowane, aby chronić dziecko przed niebezpieczeństwami.
Zostańmy na chwilę przy tym ostatnim.
Czy możemy publikować zdjęcia swojego dziecka w Internecie?
Tak, prawnie możemy, ale pytanie powinno brzmieć: „czy powinniśmy?” i „jak możemy to zrobić odpowiedzialnie?”
Samo publikowanie nie jest złe. Czasem jest piękne, wzruszające, pomocne, ale diabeł tkwi w szczegółach: Warto pamiętać, że dziecko może być narażone na niebezpieczeństwo, jeśli zdjęcie jest udostępniane bez ich zgody lub jak przedstawia dziecko w nieodpowiednim, zawstydzającym kontekście. Rodzice powinni być świadomi ryzyka związanego z udostępnianiem zdjęć dziecka w Internecie i podejmować odpowiednie środki ostrożności.
Myślę, że warto zadać sobie pytania:
- czy pokazujemy dziecko w sytuacji intymnej (np. nagość, płacz, złość)?
-
czy robimy z niego głównego bohatera naszego profilu?
-
czy pytamy o zgodę starsze dzieci?
-
czy publikujemy z rozwagą?
Nie każde dziecko ma luksus bycia anonimowym. Dzieci celebrytów, influencerów, polityków, członków rodzin królewskich od momentu narodzin są obserwowane, śledzone, analizowane. Ich twarze trafiają do gazet, tabloidów, TikToka, YouTube’a i dodatkowo dzieci z takich rodzin muszą postępować i zachowywać się według określonych reguł. W filmach, reklamach, magazynach, książkach, jak i również na różnego typu sklepowych produktach też bardzo często widnieje wizerunek dzieci. Warto ten aspekt poddać refleksji.
Kontent oparty tylko na dziecku
Istnieją profile społecznościowe, które mają kontent oparty wyłącznie na dziecku. Codzienne zdjęcia, współprace reklamowe, nagrania z udziałem malucha - to wszystko po prostu dobrze się klika. Jednak warto się zastanowić, gdzie jest granica między dzieleniem się pięknymi chwilami a traktowaniem dziecka jako narzędzia do budowania popularności.
Ja nie mam nic przeciwko temu, że influencerzy dostają od różnych marek, sponsorów czy reklamodawców prezenty dla dzieci. Jeśli maluch bawi się zabawką, którą taki sponsor przesłał i produkt się sprawdza - to oczywiście można go polecić dalej. To naturalna część współczesnych mediów.
Ale pojawia się pytanie, które zostawiam otwarte: czy zawsze warto pokazywać twarz dziecka w takich sytuacjach? Moim zdaniem ważne jest, by pamiętać, że dziecko nie jest narzędziem marketingowym, a jego obecność w mediach społecznościowych - z twarzą lub bez - powinna być naturalnym efektem wspólnego życia, a nie strategią na zyski czy zasięgi.
Czy zakaz publikowania zdjęć dzieci to rozwiązanie problemu?
Taki zakaz nie rozwiązuje podstawowych problemów związanych z cyberprzemocą, nadużyciami, ani z brakiem świadomości wśród dorosłych. Wprowadza natomiast ograniczenia w zakresie wolności wyboru rodziców, którzy często działają w dobrej wierze, z miłości i dumy, chcąc po prostu dzielić się swoim szczęściem.
Problem nie leży wyłącznie w samej publikacji wizerunku dziecka, ale w tym, jak i dlaczego te zdjęcia trafiają do sieci. Uważam, że klucz leży w świadomości, dojrzałości i intencji rodzica. Jeśli ktoś stara się być uważnym, empatycznym i wyedukowanym opiekunem, który myśli nie tylko o tym, co wrzuca dziś, ale też o tym, co jego dziecko może czuć jutro to nawet jeśli publikuje zdjęcia swojej pociechy, robi to z dużą ostrożnością, wyczuciem i szacunkiem.
Z drugiej strony - sam fakt, że ktoś nie publikuje zdjęć dzieci wcale, nie jest jeszcze żadnym wyznacznikiem dobrego rodzicielstwa. Znamy przecież historie dzieci wychowywanych w rodzinach przemocowych, toksycznych czy po prostu zaniedbujących emocjonalne potrzeby. Tam nikt nie pokazuje zdjęć w Internecie - ale krzywda dzieje się każdego dnia, tylko poza kadrem.
Dlatego być może zamiast mówić o zakazach, warto mówić o edukacji. O budowaniu świadomości - zarówno u rodziców, jak i u dzieci.
Edukacja na pierwszym miejscu
Edukowanie rodziców na temat publikowania zdjęć dzieci w internecie jest moim zdaniem kluczowe. Dzieci są przede wszystkim ludźmi i mają prawo do prywatności.
Nawet jeśli teraz wydaje się to niewinne dziecko rośnie, zmienia się i może nie chcieć, by jego wizerunek z przeszłości krążył po internecie. Warto też unikać zdjęć w zawstydzających sytuacjach, takich jak płacz czy momenty silnych emocji. Starsze warto zapytać o zgodę przed wrzuceniem czegokolwiek do sieci, a w przypadku niemowląt dobrze się zastanowić, czy na pewno chcemy to zrobić i jakie mogą być tego konsekwencje.
Choć wrzucenie zdjęcia dziecka może wydawać się niewinnym gestem, warto na moment się zatrzymać i zastanowić nad długofalowymi skutkami. Oto realne zagrożenia, o których trzeba mówić głośno:
Pozostając w temacie nieprzemyślanego publikowania zdjęć dzieci to warto uświadomić sobie, że to nie tylko znane, duże profile influencerów czy celebrytów pokazują dzieci w sieci. Często są to też całkiem „zwykłe”, prywatne konta znajomych i właśnie one bywają szczególnie nieświadome zagrożeń.
Na pewno wielu z nas ma wśród znajomych na Facebooku lub Instagramie kogoś, kto po narodzinach dziecka kompletnie zmienił swój profil i teraz to już nie Asia, tylko „mama Jasia”. Codzienne relacje: dziecko jedzące śniadanie, dziecko bawiące się na dywanie, pierwsza kupa dziecka albo kolega Tomek, który został ojcem i od tej pory jego stories to codzienna dokumentacja spacerów, karmień i zabaw na placu zabaw. Często z dokładną lokalizacją.
I choć te osoby nie mają tysięcy followersów, nie zarabiają na tych treściach, nie prowadzą żadnych współprac to one również pokazują dzieci i czasem pokazują je znacznie bardziej otwarcie niż duże konta, które przynajmniej są świadome swojej widoczności i częściej rozważają, co publikują.
A przecież osoby o złych intencjach w tym pedofile nie szukają dzieci tylko w najgłośniejszych miejscach sieci. Często właśnie te mniejsze, mniej widoczne profile są dla nich „bezpieczniejszym” źródłem. Mało kto kontroluje, kto ogląda relacje prywatnego konta, kto zapisuje zdjęcia. Wrzucenie zdjęcia dziecka z dokładną lokalizacją, w danym dniu, o danej godzinie może dać obcemu człowiekowi naprawdę dużo informacji.
W przestrzeni publicznej dużo mówi się o popularnych kontach i o tym, że „influencerka znowu przesadziła”. Czasem te opinie są uzasadnione, czasem nie, ale bardzo mało mówi się o tym, jak wygląda to zjawisko na małych profilach tych, które mamy tuż obok. Tymczasem zagrożenie dotyczy wszystkich.
A Ty byś takie zdjęcia publikowała?
Jednocześnie jestem taką osobą, która w bardzo emocjonalnych czy ważnych momentach… no właśnie, często ma problem z wyciągnięciem telefonu. Zamiast robić zdjęcie czy nagrywać film, po prostu chłonę chwilę i trochę tego potem żałuję, bo zostaje mi tylko wspomnienie w głowie, bez żadnej pamiątki, do której można wrócić ale to już tak na marginesie.
A czy podzieliłabym się wizerunkiem mojego dziecka w internecie? Nie mam pojęcia. Mam świadomość, jakie to może mieć konsekwencje, więc trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć. Nie wiem, co bym wtedy czuła, jakie emocje bym przeżywała, co miałabym w głowie. Nie jestem w tej sytuacji i jako osoba bez dzieci po prostu nie jestem w stanie tego ocenić.
Jeśli bym się na to zdecydowała (nie chcę tu składać żadnych deklaracji) to byłaby to na pewno bardzo przemyślana decyzja. Na pewno nie wrzucałabym takich zdjęć bezrefleksyjnie i bez zastanowienia.
Może podzieliłabym się samą informacją, że jestem mamą. Może nie pokazywałabym twarzy dziecka. Może tak, może nie. Naprawdę nie wiem.
Ten post to po prostu moje głośne myślenie. Chciałabym, żebyście sami wyrobili sobie zdanie na ten temat.
Dajcie znać co sądzicie w tym temacie. Zastanawialiście się kiedyś nad tym nad tym? Publikujecie/macie zamiar publikować zdjęcia swoich dzieci? Znacie profile, które robią kontent, w którym cały czas pojawia się dziecko?
Wreszcie mowy post. Super :D ciekawy temat poruszyłaś
OdpowiedzUsuńDzięki za ten ważny i aktualny wpis na temat wizerunku dzieci w internecie. Zgadzam się, że jest to temat, który wymaga przemyślanej dyskusji i odpowiedzialnego podejścia. Twoje uwagi dotyczące prywatności i potencjalnych zagrożeń są naprawdę trafne.
OdpowiedzUsuńOsobiście staram się bardzo ostrożnie podchodzić do publikowania zdjęć dzieci w mediach społecznościowych. Myślę, że warto zastanowić się nad długoterminowymi konsekwencjami tego, co udostępniamy dzisiaj. Zastanawiam się, jakie masz wskazówki dotyczące bezpiecznego dzielenia się zdjęciami, jeśli w ogóle zdecydujemy się to robić? Czy znasz jakieś konkretne narzędzia lub ustawienia prywatności, które mogą pomóc w ochronie wizerunku dzieci?
Dzięki jeszcze raz za ten wartościowy wpis. Czekam na kolejne artykuły!
Bardzo ważny temat poruszony w tym wpisie! Wizerunek dzieci w internecie to kwestia, która zasługuje na szczególną uwagę. Jako rodzic zawsze zastanawiam się, jakie zdjęcia i filmy publikować, aby nie narazić dziecka na nieprzyjemności w przyszłości. Wydaje mi się, że każdy powinien być świadomy konsekwencji dzielenia się zdjęciami dzieci w sieci.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że warto rozmawiać z dziećmi na ten temat i uczyć je, jak dbać o swoją prywatność. To ważne, aby znały granice i wiedziały, co można, a czego nie powinno się publikować. Jakie macie podejście do tej kwestii? Czy stosujecie jakieś zasady w swojej rodzinie?
Uważam, że obecnie najlepszą wróżką w Polsce jest Alicja. Wróżbę można zamówić szybko i bezpiecznie na stronie wróżka online Wróżbę otrzymujemy do 60 minut na nasz email. Wykonuje jeszcze oczyszczanie energetyczne i rytuały miłosne na naprawę związku lub powrót osoby na której nam zależy. Ja zawsze zamawiam na stronie http://wrozkaalicja.pl
OdpowiedzUsuń