Wizerunek dzieci w internecie/ dzielenie się informacją o ciąży/ publikacja filmów z porodu


Informacja o ciąży, reakcja bliskich, pierwsze USG, ogłoszenie płci dziecka, przebieg ciąży, a wreszcie - dzień porodu. Każdy z tych etapów może stać się częścią naszej obecności w social mediach. I wiecie co? Mnie to kompletnie nie dziwi. Ba! Nawet często sama wzruszam się oglądając takie treści - zarówno na polskich, jak i zagranicznych profilach z tą różnicą, że...

...na polskich socialach, oprócz komentarzy pełnych ciepła i miłości, bardzo często trafiam na te... przesiąknięte żółcią. Porównując to do zagranicznych przestrzeni - owszem, tam też zdarzają się komentarze krytyczne, ale jest ich zdecydowanie mniej. Dlaczego w Polsce aż tyle osób tak łatwo ocenia czyjś wybór dzielenia się swoim szczęściem?
A może… ma to swoją zasadność?

Czy faktycznie powinniśmy traktować te komentarze jako przestrogę?
Może te zdjęcia, które wydają się niewinne, jednak niosą realne ryzyko?
Może nie powinniśmy tego pokazywać? A może przeciwnie - ukrywanie wszystkiego to przesada?

Czy publikować zdjęcia dzieci?
Czy milczeć w imię ich przyszłej prywatności?
Czy… cokolwiek, co zrobimy, będzie „właściwe”?


To są pytania, które nie mają jednej odpowiedzi. I właśnie dlatego:

Porozmawiajmy o tym. Tak po prostu. Szczerze. Bez oceniania. Bez zero-jedynkowego podejścia.


"Są jakieś granice prywatności"
Tak, ale trzeba dodać, że każdy ma SWOJE GRANICE prywatności. Coś, co dla Ciebie będzie przekroczeniem granic, dla innych nie będzie tym samym, więc Twoje "Ja bym tak nie zrobił/a" odrzuć na bok, bo na pewno jest ktoś, kto to samo mógłby pomyśleć o Twoim zachowaniu w jakiejś sytuacji. Jeśli ktoś nie krzywdzi siebie, innych ludzi, zwierząt, natury, nie namawia do nienawiści, krzywdy nie wchodźmy z butami w Jego życie.

Są osoby, które się takimi sprawami dzielą, bo nie są w stanie utrzymać tego szczęścia w sobie i emanują nim z każdej strony i takie, które trzymają wiele życiowych spraw w ukryciu. Każde z takich zachowań jest MOIM ZDANIEM okej i jedyne, co może zaszkodzić w takiej sytuacji dziecku, to stres matki spowodowany napływem hejterów np z kanałów commentary, które niepochlebnie wypowiadają się na temat takich sytuacji argumentując to, że ktoś "jest w ciąży dla wyświetleń, dlatego że publikuje treści ciążowe".

Szczerze? Moim zdaniem powinien istnieć pewien społeczny (a może i medialny?) zakaz mówienia negatywnie o kobietach w ciąży. Noszą nowe życie. To wystarczający powód, żeby zostawić je w spokoju. Jeśli kobieta nie pije, nie pali, dba o swoje zdrowie, odżywia się rozsądnie to naprawdę, dajmy jej żyć bez dodatkowego stresu. 

@westyraephoto Telling my husband I was pregnant was easily the best top ten moments of my life. #2022mommas #2022baby ♬ Turning Page (Instrumental) - Sleeping At Last

"Filmik z porodu? To  już za wiele"
Przeczytaj jeszcze raz wypowiedź powyżej. Jeszcze kilkanaście lat temu kobiety, które szykowały się do porodu, często nie wiedziały, czego się spodziewać. Brakowało realnych, życiowych relacji. Nie było dostępu do nagrań, które pokazywałyby jak to naprawdę wygląda - od strony emocjonalnej, psychicznej, fizycznej. Dziś mamy taką możliwość i to wcale nie oznacza, że oglądamy transmisję z sali porodowej jak reality show.

W ogromnej większości przypadków tego typu filmiki są montowane bardzo subtelnie. Nie ma tam anatomicznych szczegółów, nie ma pokazywania krocza ani krwi, ani nagości.
Są emocje. Są drżące dłonie, łzy wzruszenia, napięcie chwili, spojrzenia między partnerami. Jest często czuła obecność położnej. To życie. Surowe, prawdziwe, przepełnione uczuciami.

I to właśnie te emocje, nie obrazy niosą największą wartość, bo dla wielu kobiet takie nagranie może być formą psychicznego przygotowania do porodu. Oswojenia się z tym, co nieznane, co czasem budzi lęk. 

I co równie ważne: te filmiki często pokazują nie tylko moment samego porodu, ale też to, co przychodzi później: pierwsze chwile z dzieckiem, kontakt skóra do skóry, emocje, które nie zawsze są proste. Zdarza się, że pojawia się niepewność, strach, przytłoczenie. 


O połogu się nie mówi...
I wreszcie połóg. Temat, który do dziś wciąż jest pomijany lub bagatelizowany, a przecież to niezwykle wymagający czas zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie.
Wiele kobiet, a co dopiero mężczyzn nie ma pojęcia, czym jest połóg, że ciało boli, że mogą pojawić się problemy z karmieniem, że czasem pojawia się smutek, wahania nastroju, a nawet depresja poporodowa.
I właśnie dlatego mówienie o tym w sieci ma sens. Nie z perspektywy wykładów medycznych, ale z doświadczenia, z głosu kobiety, która to przeżyła. Takie relacje są realne, przejmujące i edukacyjne.

Jeśli można to komuś pokazać - komuś, kto się tego boi, kto nie wie, czego się spodziewać, kto nie ma siostry, przyjaciółki czy mamy, z którą o tym porozmawia to może warto?

To tylko kilka minut filmu, ale poród trwa godzinami, a połóg i czas po nim to często bardzo trudny czas.
To tylko fragment emocji, ale może być tym fragmentem, który kogoś przygotuje, zainspiruje albo po prostu uświadomi.

Pokazywanie twarzy dziecka zaraz po porodzie to zupełnie inna rozmowa i do niej jeszcze wrócimy, ale sam poród? Połóg?
To nie temat tabu, to część życia i warto mówić o niej tak, jak naprawdę wygląda.

"A co jak nie uda Ci się donosić ciąży?"

A to jak się powiadomi swoich bliskich czy obserwatorów w mediach społecznościowych o tym, że spodziewamy się dziecka. to jednocześnie stawiamy się w jakiejś większej opcji ryzyka? Możliwość poronienia jest taka sama bez względu na to, czy podzielimy się wieścią o ciąży czy nie. Z tą różnicą, że w momencie kiedy tej ciąży nie uda nam się donosić, zapewne będziemy musieli powiadomić innych, że tak się stało i to może być czymś, co przysporzy nam dodatkowego bólu.

Dla własnego komfortu psychicznego czasem warto się wstrzymać. Chociażby do momentu, aż poczujemy się pewniej.



"Ale po co to wszystko?"

A po co Ty publikujesz kolejne selfie, zdjęcia z wycieczki, ślubu, śniadanie, kupno nowej gry/ubrania/ mieszkania czy relacje z imprezy, na której byłaś/byłeś? 

Zastanawiałaś/eś się kiedyś?


Każdy z nas dzieli się w sieci tym, co uważa za słuszne i ma ku temu różne motywacje:


  • żeby się pochwalić,

  • zainspirować kogoś,

  • edukować,

  • pokazać swoje hobby, talent, zajawkę,

  • zarobić,

  • zbudować społeczność,

  • poplotkować, porozkminiać

  • rozpocząć wartościową albo bardziej przyziemną dyskusję. 


Więc publikowanie treści o ciąży czy dziecku nie odbiega aż tak bardzo od wrzucania stories z wakacji. Owszem, publikowanie wizerunku dziecka wiąże się z większymi konsekwencjami, ale nadal wiele osób po prostu dzieli się tym, co w danym momencie przeżywa.


Wizerunek dziecka w sieci

Zacznę od tego, że publikowanie zdjęć dziecka w Internecie może pozwalać rodzicom dzielić się radością z jego rozwoju z rodziną, przyjaciółmi i innymi obserwatorami. 

Może też mieć wartość edukacyjną dla innych rodziców, którzy czerpią inspirację z doświadczeń innych.

Sama nie mam dzieci, ale lubię oglądać takie treści. To dla mnie ciekawe, odkrywcze, momentami bardzo poruszające. Wiele z tych vlogów/wpisów ma też wartość psychologiczną i informacyjną.

ALE! Warto pamiętać, że można mówić o ciąży i wychowaniu dzieci bez publikowania ich twarzy. Treści edukacyjne nie muszą być ilustrowane zdjęciem dziecka i nad tym też warto się pochylić, bo może właśnie w tym wszystkim chodzi o szacunek. Do dziecka dziś i do dorosłego, którym kiedyś będzie.




O wszystkim decydują rodzice

Zacznę od tego, że przynajmniej we wczesnych etapach rozwoju dziecka, to rodzice podejmują szereg decyzji dotyczących swoich dzieci, w tym np:


- Dieta: rodzice decydują o tym, co dziecko powinno jeść i jakiego rodzaju posiłki powinny być dostarczane dziecku.

- Edukacja: rodzice decydują o tym, w jakiej szkole dziecko będzie się uczyć i jakiego rodzaju edukację będzie ono otrzymywać.

- Zdrowie: rodzice decydują o tym, jakie leczenie i opiekę medyczną dziecko będzie otrzymywać.

- Rozrywka: rodzice decydują o tym, jakie zajęcia i zabawy dziecko będzie uprawiać poza szkołą.

- Rodzaj wychowania: Rodzice decydują jakiego rodzaju wychowanie będą przekazywać swoim dzieciom.

- Bezpieczeństwo: rodzice decydują o tym, jakie środki bezpieczeństwa będą zastosowane, aby chronić dziecko przed niebezpieczeństwami.


Zostańmy na chwilę przy tym ostatnim.



Czy możemy publikować zdjęcia swojego dziecka w Internecie?

Tak, prawnie możemy, ale pytanie powinno brzmieć: „czy powinniśmy?” i „jak możemy to zrobić odpowiedzialnie?”

Samo publikowanie nie jest złe. Czasem jest piękne, wzruszające, pomocne, ale diabeł tkwi w szczegółach: Warto pamiętać, że dziecko może być narażone na niebezpieczeństwo, jeśli zdjęcie jest udostępniane bez ich zgody lub jak przedstawia dziecko w nieodpowiednim, zawstydzającym kontekście. Rodzice powinni być świadomi ryzyka związanego z udostępnianiem zdjęć dziecka w Internecie i podejmować odpowiednie środki ostrożności. 


Myślę, że warto zadać sobie pytania:


  • czy pokazujemy dziecko w sytuacji intymnej (np. nagość, płacz, złość)?

  • czy robimy z niego głównego bohatera naszego profilu?

  • czy pytamy o zgodę starsze dzieci?

  • czy publikujemy z rozwagą?



Niektóre dzieci nie mają wyboru

Nie każde dziecko ma luksus bycia anonimowym. Dzieci celebrytów, influencerów, polityków, członków rodzin królewskich od momentu narodzin są obserwowane, śledzone, analizowane. Ich twarze trafiają do gazet, tabloidów, TikToka, YouTube’a i dodatkowo dzieci z takich rodzin muszą postępować i zachowywać się według określonych reguł. W filmach, reklamach, magazynach, książkach, jak i również na różnego typu sklepowych produktach też bardzo często widnieje wizerunek dzieci. Warto ten aspekt poddać refleksji.




Kontent oparty tylko na dziecku

Istnieją profile społecznościowe, które mają kontent oparty wyłącznie na dziecku. Codzienne zdjęcia, współprace reklamowe, nagrania z udziałem malucha - to wszystko po prostu dobrze się klika. Jednak warto się zastanowić, gdzie jest granica między dzieleniem się pięknymi chwilami a traktowaniem dziecka jako narzędzia do budowania popularności.

Ja nie mam nic przeciwko temu, że influencerzy dostają od różnych marek, sponsorów czy reklamodawców prezenty dla dzieci. Jeśli maluch bawi się zabawką, którą taki sponsor przesłał i produkt się sprawdza - to oczywiście można go polecić dalej. To naturalna część współczesnych mediów.

Ale pojawia się pytanie, które zostawiam otwarte: czy zawsze warto pokazywać twarz dziecka w takich sytuacjach? Moim zdaniem ważne jest, by pamiętać, że dziecko nie jest narzędziem marketingowym, a jego obecność w mediach społecznościowych - z twarzą lub bez - powinna być naturalnym efektem wspólnego życia, a nie strategią na zyski czy zasięgi.



Czy zakaz publikowania zdjęć dzieci to rozwiązanie problemu?

Taki zakaz nie rozwiązuje podstawowych problemów związanych z cyberprzemocą, nadużyciami, ani z brakiem świadomości wśród dorosłych. Wprowadza natomiast ograniczenia w zakresie wolności wyboru rodziców, którzy często działają w dobrej wierze, z miłości i dumy, chcąc po prostu dzielić się swoim szczęściem.


Problem nie leży wyłącznie w samej publikacji wizerunku dziecka, ale w tym, jak i dlaczego te zdjęcia trafiają do sieci. Uważam, że klucz leży w świadomości, dojrzałości i intencji rodzica. Jeśli ktoś stara się być uważnym, empatycznym i wyedukowanym opiekunem, który myśli nie tylko o tym, co wrzuca dziś, ale też o tym, co jego dziecko może czuć jutro to nawet jeśli publikuje zdjęcia swojej pociechy, robi to z dużą ostrożnością, wyczuciem i szacunkiem.


Z drugiej strony - sam fakt, że ktoś nie publikuje zdjęć dzieci wcale, nie jest jeszcze żadnym wyznacznikiem dobrego rodzicielstwa. Znamy przecież historie dzieci wychowywanych w rodzinach przemocowych, toksycznych czy po prostu zaniedbujących emocjonalne potrzeby. Tam nikt nie pokazuje zdjęć w Internecie - ale krzywda dzieje się każdego dnia, tylko poza kadrem.

Dlatego być może zamiast mówić o zakazach, warto mówić o edukacji. O budowaniu świadomości - zarówno u rodziców, jak i u dzieci. 




Edukacja na pierwszym miejscu

Edukowanie rodziców na temat publikowania zdjęć dzieci w internecie jest moim zdaniem kluczowe. Dzieci są przede wszystkim ludźmi i mają prawo do prywatności.


Nawet jeśli teraz wydaje się to niewinne dziecko rośnie, zmienia się i może nie chcieć, by jego wizerunek z przeszłości krążył po internecie. Warto też unikać zdjęć w zawstydzających sytuacjach, takich jak płacz czy momenty silnych emocji.  Starsze warto zapytać o zgodę przed wrzuceniem czegokolwiek do sieci, a w przypadku niemowląt dobrze się zastanowić, czy na pewno chcemy to zrobić i jakie mogą być tego konsekwencje.


Jakie są konsekwencje publikacji wizerunku dziecka w sieci?

Choć wrzucenie zdjęcia dziecka może wydawać się niewinnym gestem, warto na moment się zatrzymać i zastanowić nad długofalowymi skutkami. Oto realne zagrożenia, o których trzeba mówić głośno:


• Brak kontroli nad dalszym obiegiem zdjęcia
Raz opublikowane zdjęcie może być kopiowane, zapisywane i rozpowszechniane bez naszej wiedzy, również przez osoby trzecie.

• Wykorzystywanie zdjęć w nieodpowiednich lub nielegalnych celach
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę ostrzega, że zdjęcia dzieci bywają pobierane i trafiają do nielegalnych baz lub są używane przez osoby o złych intencjach.

• Wykorzystanie przez systemy AI
Rozwój sztucznej inteligencji sprawia, że zdjęcia dzieci mogą być analizowane, zapisywane w bazach danych i użyte np. do tworzenia deepfake’ów w przyszłości.

• Ryzyko cyberprzemocy w przyszłości
Zawstydzające lub zbyt intymne zdjęcia mogą zostać wykorzystane przeciwko dziecku wiele lat później przez rówieśników, znajomych lub nieznajomych w sieci.

• Odbieranie dziecku prawa do prywatności
Dziecko nawet to najmniejsze  ma prawo do prywatności. Decyzja o obecności w sieci powinna należeć do niego.

• Możliwy wpływ na relację rodzic - dziecko
Z czasem dziecko może poczuć, że jego zaufanie zostało naruszone, a jego wizerunek wykorzystywany bez zgody, nawet jeśli intencje były dobre.

• Presja wizerunkowa i tworzenie fałszywego obrazu
Publikowanie tylko wyidealizowanych zdjęć może wpływać na psychikę dziecka i innych rodziców -tworząc fałszywy obraz rzeczywistości i podnosząc oczekiwania.

To nie tylko popularne konta

Pozostając w temacie nieprzemyślanego publikowania zdjęć dzieci to warto uświadomić sobie, że to nie tylko znane, duże profile influencerów czy celebrytów pokazują dzieci w sieci. Często są to też całkiem „zwykłe”, prywatne konta znajomych i właśnie one bywają szczególnie nieświadome zagrożeń.

Na pewno wielu z nas ma wśród znajomych na Facebooku lub Instagramie kogoś, kto po narodzinach dziecka kompletnie zmienił swój profil i teraz to już nie Asia, tylko „mama Jasia”. Codzienne relacje: dziecko jedzące śniadanie, dziecko bawiące się na dywanie, pierwsza kupa dziecka albo kolega Tomek, który został ojcem i od tej pory jego stories to codzienna dokumentacja spacerów, karmień i zabaw na placu zabaw. Często z dokładną lokalizacją.

I choć te osoby nie mają tysięcy followersów, nie zarabiają na tych treściach, nie prowadzą żadnych współprac to one również pokazują dzieci i czasem pokazują je znacznie bardziej otwarcie niż duże konta, które przynajmniej są świadome swojej widoczności i częściej rozważają, co publikują.

A przecież osoby o złych intencjach w tym pedofile nie szukają dzieci tylko w najgłośniejszych miejscach sieci. Często właśnie te mniejsze, mniej widoczne profile są dla nich „bezpieczniejszym” źródłem. Mało kto kontroluje, kto ogląda relacje prywatnego konta, kto zapisuje zdjęcia. Wrzucenie zdjęcia dziecka z dokładną lokalizacją, w danym dniu, o danej godzinie może dać obcemu człowiekowi naprawdę dużo informacji.

W przestrzeni publicznej dużo mówi się o popularnych kontach i o tym, że „influencerka znowu przesadziła”. Czasem te opinie są uzasadnione, czasem nie, ale bardzo mało mówi się o tym, jak wygląda to zjawisko na małych profilach tych, które mamy tuż obok. Tymczasem zagrożenie dotyczy wszystkich. 


A Ty byś takie zdjęcia publikowała?

Z racji tego, że mam turbo zajawkę na robienie zdjęć i filmów a samych materiałów z moim psem, Rudeuszem, mam już całe miliony  sądzę, że moje potencjalne dziecko też miałoby ich bardzo dużo.

Jednocześnie jestem taką osobą, która w bardzo emocjonalnych czy ważnych momentach… no właśnie, często ma problem z wyciągnięciem telefonu. Zamiast robić zdjęcie czy nagrywać film, po prostu chłonę chwilę i trochę tego potem żałuję, bo zostaje mi tylko wspomnienie w głowie, bez żadnej pamiątki, do której można wrócić ale to już tak na marginesie.

A czy podzieliłabym się wizerunkiem mojego dziecka w internecie? Nie mam pojęcia. Mam świadomość, jakie to może mieć konsekwencje, więc trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć. Nie wiem, co bym wtedy czuła, jakie emocje bym przeżywała, co miałabym w głowie. Nie jestem w tej sytuacji i jako osoba bez dzieci po prostu nie jestem w stanie tego ocenić.

Jeśli bym się na to zdecydowała (nie chcę tu składać żadnych deklaracji) to byłaby to na pewno bardzo przemyślana decyzja. Na pewno nie wrzucałabym takich zdjęć bezrefleksyjnie i bez zastanowienia.

Może podzieliłabym się samą informacją, że jestem mamą. Może nie pokazywałabym twarzy dziecka. Może tak, może nie. Naprawdę nie wiem.

Ten post to po prostu moje głośne myślenie. Chciałabym, żebyście sami wyrobili sobie zdanie na ten temat.


****
Dajcie znać co sądzicie w tym temacie. Zastanawialiście się kiedyś nad tym nad tym? Publikujecie/macie zamiar publikować zdjęcia swoich dzieci? Znacie profile, które robią kontent, w którym cały czas pojawia się dziecko?

Instagram: @kefretete 

  

4 komentarze

  1. Wreszcie mowy post. Super :D ciekawy temat poruszyłaś

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za ten ważny i aktualny wpis na temat wizerunku dzieci w internecie. Zgadzam się, że jest to temat, który wymaga przemyślanej dyskusji i odpowiedzialnego podejścia. Twoje uwagi dotyczące prywatności i potencjalnych zagrożeń są naprawdę trafne.

    Osobiście staram się bardzo ostrożnie podchodzić do publikowania zdjęć dzieci w mediach społecznościowych. Myślę, że warto zastanowić się nad długoterminowymi konsekwencjami tego, co udostępniamy dzisiaj. Zastanawiam się, jakie masz wskazówki dotyczące bezpiecznego dzielenia się zdjęciami, jeśli w ogóle zdecydujemy się to robić? Czy znasz jakieś konkretne narzędzia lub ustawienia prywatności, które mogą pomóc w ochronie wizerunku dzieci?

    Dzięki jeszcze raz za ten wartościowy wpis. Czekam na kolejne artykuły!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ważny temat poruszony w tym wpisie! Wizerunek dzieci w internecie to kwestia, która zasługuje na szczególną uwagę. Jako rodzic zawsze zastanawiam się, jakie zdjęcia i filmy publikować, aby nie narazić dziecka na nieprzyjemności w przyszłości. Wydaje mi się, że każdy powinien być świadomy konsekwencji dzielenia się zdjęciami dzieci w sieci.

    Zgadzam się, że warto rozmawiać z dziećmi na ten temat i uczyć je, jak dbać o swoją prywatność. To ważne, aby znały granice i wiedziały, co można, a czego nie powinno się publikować. Jakie macie podejście do tej kwestii? Czy stosujecie jakieś zasady w swojej rodzinie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Uważam, że obecnie najlepszą wróżką w Polsce jest Alicja. Wróżbę można zamówić szybko i bezpiecznie na stronie wróżka online Wróżbę otrzymujemy do 60 minut na nasz email. Wykonuje jeszcze oczyszczanie energetyczne i rytuały miłosne na naprawę związku lub powrót osoby na której nam zależy. Ja zawsze zamawiam na stronie http://wrozkaalicja.pl

    OdpowiedzUsuń